sobota, 20 września 2014

keep calm and do your thing

...i nareszcie po tych 5 ciężkich dniach!
 Od jakiegoś czasu boli mnie gardło i chyba powoli mnie bierze jakieś choróbsko. Nienawidzę tego. Czas zacząć faszerować się lekami. Bleeee... 
ale jak trzeba to trzeba.
W moim pokoju ostatnio panuje taki bałagan jak nigdy dotąd. To przez ten brak czasu, ale mam nadzieję, że wkrótce dam radę jakoś to wszystko ogarnąć. Wiadomo, że dodanie nowej notki na blogu jest ważniejsze niż sprzątanie pokoju :) A może ktoś jest chętny pomóc? haha! Żartuję! :D 
Ostatnio też spodobał mi się Twitter i mimo tego, że mam go już od kilku lat to dopiero teraz zaczynam spamować swoimi postami. Wpadajcie!

To był taki wstęp...
.
 Wiecie, że wcześniej nienawidziłam pisać piosenek po polsku? Może dlatego, że poprzez tworzenie po angielsku jakoś ukrywałam się z tymi wszystkimi emocjami, które potrafiłam przelać tylko na kartkę. Czułam się bezpieczniej, że tu w Polsce nie każdy zrozumie, co mnie boli, co cieszy, a mimo tego robiłam to, co kocham - tworzyłam swoją muzykę. Nie było to zbyt dobre, bo teraz zrozumiałam, że każdy nasz problem jest problemem naszych bliskich, ale nie tylko problem, bo także szczęście, radość, nasze sukcesy, czyli wszystko to, co opisuję w piosenkach. Tak bardzo dziękuję tym, którzy przekonali mnie do pisania tekstów również po polsku. Na początku było trudno podzielić się ze wszystkimi tym, co myślę, ale teraz czuję się z tym o wiele lepiej. Dostaję od Was wiadomości, dzięki którym wiem, że moje piosenki pomagają Wam zrozumieć, iść dalej i uwierzyć. Poprzez moją muzykę mogę wyrzucić z sobie wszystko, co we mnie tkwi, a do tego pomóc również Wam. Teraz przynosi mi to jeszcze więcej radości i satysfakcji niż tworzenie piosenek po angielsku.
Od kilku tygodni cały czas powstaje coś nowego. Strasznie się cieszę, bo przez to mój materiał się powiększa. Tak na wszelki wypadek :D
Chyba trudno by mi było ostatecznie wybrać piosenki na własną płytę. Chciałabym, żeby każda wnosiła coś innego, a aranżacje były naprawdę wyjątkowe.


Dokładnie tak, jak napisałam jakiś czas temu na Twitterze. Dużo ostatnio myślę o tym wszystkim. Coraz częściej. To uczucie, kiedy wiesz, że za kilka dni odbędzie się premiera Twojej własnej płyty... to musi być coś niezwykłego. Radość, szczęście, spełnienie marzeń. To wszystko jest tak odległe, wymaga tyle pracy, czasu, ale wierzę. Wierzę, że kiedyś mnie to spotka, że będę mogła podzielić się z Wami datą premiery mojej pierwszej płyty, a później trasą koncertową... scena i Wy <3 
Wiem, że to takie nierealne i trochę banalnie brzmi, ale naprawdę wierzę! Chcę udowodnić sobie jak i innym ludziom, że nawet te najskrytsze marzenia się spełniają, że wszyscy mogą! Jeśli kochamy to, co robimy i wkładamy w to nasze całe serducho to zawsze się uda, prędzej czy później dojdziemy tam, na szczyt. Może nie za tydzień, może nie za dwa, a może za kilka lat. Wiadomo, że jak każdy z nas czasami wątpię w to, co tu piszę, ale trzeba być wytrwałym i dążyć do celu. ZAWSZE.
#never #stop #believing




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz